środa, 30 maja 2012

Marcepan, motyle i nauka :-)

Czasami mam wrażenie, że nasza edukacja domowa to ciągłe rozdarcie. Najpierw wybór: czy się zdecydować? Czy to dobry pomysł? Czy podołamy? Ten pierwszy rok był bardzo ciężki, przede wszystkim ze względu na sprzeczne wizje domowej edukacji: moją i dzieci. Bardzo chciałam, żeby było tak cudnie, że dzieci nagle stają się żądne wiedzy i z zapałem rzucają na każdą moją propozycję, a przy tym uczą się mimochodem i przy okazji. A tu zgrzyt. Dzieci wcale się uczyć nie chciały, trzeba było naganiać, prosić i grozić (powrotem do szkoły, głównie). Po przebrnięciu przez egzaminy, pojawiła się konieczność wyboru gimnazjum dla Szymka. Znowu szarpanina: które? To, które się zgodziło, czy to, które wydaje się mieć taką świetną ofertę. Prawie do końca sierpnia trwało to nasze siłowanie się. W końcu zapadła decyzja, ale zaczął się wrzesień i moja praca oraz, oczywiście, nauka chłopców. Tym razem podeszłam do sprawy realnie: nauki jest dużo i trzeba po prostu pracować. Solidnie, ciężko i systematycznie. Uniesienia edukacyjne to tylko krótkie chwile, na które trzeba solidnie zapracować. Nie ukrywam, w miarę odszkalniania dzieci, jest ich coraz więcej, ale nauczyłam się je traktować inaczej: jak motyle. Pojawiają się niespodziewanie, nigdy nie wiadomo w jakim zakresie i na jak długo, są piękne i ulotne. Trzeba się nimi cieszyć, chwalić, ale nie można ich wytresować. Można przywabić, ale nie zjawią się na zawołanie. Jednak ta świadomość wcale nie pomogła nam uniknąć głębokiego kryzysu, kiedy okazało się, że fajnie jest nie chodzić do szkoły, a jeszcze fajniej jest nic nie robić. A teraz będzie tytułowy marcepan ;-) i stwierdzenie, które usłyszałam z ust doświadczonej  EDmamy (która jest też z zawodu nauczycielką): niektórzy mówią o Edukacji Domowej, jakby się marcepanu najedli, a to ciężka robota jest...
Dziś Szymon zdał ostatnie dwa egzaminy (naprawdę ciężkie) i zaczynają się nam wakacje. Witek zdał jeszcze w kwietniu. Obaj wyniki osiągnęli rewelacyjne, a ja cieszę się, nie tyle z tych ocen, ile z tego, że Szymek na pytanie, czy nie chciałby iść do szkoły, gdzie egzaminy są łatwiejsze, stwierdził: "ale wiesz, jak się zda taaaki egzamin, to się ma satysfakcję". Dlatego w tym roku nie będziemy się szarpać i zostajemy w tych szkołach, które wybraliśmy. A ja idę łapać motyle... Te edukacyjne rzecz jasna :-)