czwartek, 2 sierpnia 2012

Mój Korczak

Stary Doktor na początku nie był dla mnie ani doktorem, ani starym. Ot, nazwisko na okładce książki. Jednej z tych, które w jakiś sposób ukierunkowały moje późniejsze czytelnicze wybory. I jedyną taką, która tak bardzo mną - dzieckiem wstrząsnęła, że bałam się ją skończyć. I mimo tak wielkiego wrażenia, jakie na mnie wywarła, nigdy więcej do niej nie wróciłam. (Tu, na marginesie, dodam, że jestem maniakiem wracającym po wielokroć do tych najważniejszych dla siebie książek, mam takie czytane po ...naście razy). Dlaczego ponownie po nią nie sięgnęłam? Początkowo z lekkiej obawy przed atmosferą przygnębienia i... chyba lekkiej złości, że mimo tylu prób mi samej nie udało się czarować, a potem ze strachu, że cała magia tej historii i moich z nią związanych przeżyć pryśnie. Od "Kajtusia czarodzieja", bo o nim tu mowa, zaczęła się jednak moja "przygoda" z Januszem Korczakiem, zaczęłam szukać jego książek. Najpierw był Król Maciuś Pierwszy (zmasakrowany przez twórców kreskówki, czego nie mogę im darować, bo dla mnie ma on wciąż subtelną, delikatną i dziewczęcą twarz z rysunków Jerzego Srokowskiego) i jego śmierć - taka bezsensowna - na wyspie bezludnej... I ta konieczność dziecięcego zmierzenia się z chorobą, nieszczęściem, śmiercią oraz ludzkim okrucieństwem. Dziś dużo mówi się o bajkach terapeutycznych i podaje przykłady książek napisanych w celu oswojenia trudnych emocji i przeżyć - raczej nie wymienia się książek Korczaka, a przecież Maciuś, to nie tylko król. To także chłopiec bez matki, cierpiący z powodu śmierci ojca i krzywdy, jaka dzieje się innym. Cudownie empatyczny i niezwykle dzielny (w zupełnie innym sensie niż dzisiejsi komiksowi bohaterowie), sprawił, że moje dzieciństwo stało się pełniejsze. Potem przyszedł czas na Józki, Jaśki i Franki, Mośki, Joski i Srule.  "Bankructwo małego Dżeka". "Kiedy znów będę mały". I cudowny wiersz Jonasza Kofty, tak pięknie śpiewany przez Gawędę.
Stary Doktor? Raczej nie. Dla mnie zawsze był chłopcem w zabawnym ubranku ze zdjęcia umieszczonego w "Królu Maciusiu Pierwszym", chłopcem mówiącym: "I myślę, że lepiej dawać fotografie królów, podróżników i pisarzy, kiedy nie byli jeszcze dorośli i starzy, bo tak - to się zdaje, że oni od razu byli mądrzy i nigdy nie byli mali. I dzieci myślą, że nie mogą być ministrami, podróżnikami i pisarzami, a to nieprawda." A ja czytając te słowa myślałam sobie, że właśnie nie Stary Doktor, tylko mały Henio. Tyle lat minęło, a on tymi słowami, tak dobrze świadczącymi o jego znajomości dzieci, do dziecięcych serc ciągle trafia.

Notatka bierze udział w konkursie "Blogerzy dla Korczaka". Dodatkowe informacje o nim tutaj.