czwartek, 3 marca 2011

Żadnej pracy się nie boję...

Mamo, to zmarła ta pani, co czyta "Dzieci z Bullerbyn"? - spytało dziś moje uwielbiające audibooki dziecko. Tak, synku, właśnie ta pani. Dla mojego dziecka pani Irena Kwiatkowska to głos, który z taką radością czyta o zwykłym-niezwykłym dzieciństwie Lisy i jej przyjaciół... A dla mnie? No coż, dla mnie to także głos: Pchły Szachrajki (Chcecie bajki? Oto bajka...), "Czerwonego kapturka" - (Snuj się, snuj, bajeczko! A było tak...), "Plastusiowego pamiętnika" (Wszyscy powiedzieli w klasie, że jestem śliczny...), ale także Danka z "Przygód trzech urwisów", mamy z bajki "Proszę słonia"... A dopiero potem radosna, zawsze uśmiechnięta kobieta pracująca. Postać ze śmiesznego, czarno-białego telewizora... Kawał mojego dzieciństwa.
Dziś żegnamy i dziękujemy. Za te wszystkie słowa, za ten głos, za ten uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz