piątek, 24 grudnia 2010

Święta i szarlotka pani Sz.

Niektórzy pytają wprost, inni opłotkami: jak to się dzieje, że wy, niewierzący, obchodzicie święta? Jakie święta? Co świętujecie? Co na Boże Narodzenie? A co na Wielkanoc? Ba, można wyczuć nawet oburzenie, jak byśmy zawłaszczali coś, do czego nie mamy prawa...
Jak słyszę takie pytania, to zaraz mi się przypomina moja rusycystka z liceum i jej szarlotka. Było to w czasach, kiedy wprowadzono ponownie Święto Trzeciego Maja, czyli w 1990 roku. Nagle się okazało, że 3 maja ma być dniem wolnym. Dużo się wtedy mówiło, że jeśli obchodzimy tego dnia święto, to 1 maja - święto ustanowione przez komunistów w 1950, powinno być zlikwidowane. I tu wracamy do pani Sz., która takie propozycje skomentowała tak: "jak ja za komuny lubiłam szarlotkę, to teraz mam jej już nie lubić, bo komuny nie ma? Nadal lubię szarlotkę i lubię 1 maja mieć wolne".
Analogicznie - my lubimy święta, choinkę (która pierwotnie związana była z pogańskim kultem wiecznie zielonego drzewka, symbolem życia i odradzania się, trwania i płodności), lubimy też dawać (i dostawać) prezenty (co też jest tradycją słowiańską), jeść wspólnie uroczystą kolację (jedyną taką w roku), składać sobie życzenia, cieszyć się obecnością naszych bliskich.
Dlatego 24 grudnia stawiamy choinkę i ubieramy ją, przygotowujemy tradycyjny zestaw potraw typowych dla tego jednego dnia (bynajmniej nie postnych...), ubieramy się elegancko, dzielimy się opłatkiem, (jeśli jest, a jak nie, to kawałkiem chleba), życzymy sobie wszystkiego dobrego, wspólnie jemy kolację, wyjmujemy prezenty i cieszymy swoim towarzystwem, a także tym, że najkrótszy dzień w roku za nami, a do wiosny coraz bliżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz